Podboj polskiego miasta mostow

Geocaching po raz kolejny stał się dla mnie pretekstem do zorganizowania wycieczki krajoznawczej, do której dołączyło dwoje znajomych obcokrajowców. Kierunek – Wrocław.

Podróż zaplanowana została na cały weekend, postanowiliśmy wyjechać z Warszawy w piątek późnym wieczorem tuż po intensywnym tygodniu pracy. Nie chcieliśmy pędzić na siłę do Wrocławia, więc zdecydowaliśmy się na nocleg po drodze i wyruszenie w krótszą podróż do celu z samego rana w sobotę. Na nocleg wybraliśmy bardzo przyjemny hotel w Osjakowie. W sobotę rano, po śniadaniu ruszyliśmy dalej. Poprzedniego wieczoru skupiliśmy się na dojeździe do miejsca noclegu, więc nie podjęliśmy żadnej skrzynki. Sobota zaczęła się jednak od poszukiwań. Na pierwszy rzut wybraliśmy Wieluń. Niesamowicie historyczne miejsce. Miejsce, na które spadły pierwsze bomby podczas drugiej wojny światowej. Stąd też nazwa KESZA.

Następnie opuszczony kościół w Pisarzowicach. Fantastyczne miejsce!

Chcieliśmy oczywiście znaleźć jakieś skrzynki po drodze, ale nie zbyt wiele, żeby mieć czas na poszukiwania we Wrocławiu i jego zwiedzanie korzystając z perfekcyjnej pogody. Byliśmy zewsząd zachęcani do działania 🙂

Na miejsce noclegu wybraliśmy hotel w centrum Wrocławia. Po zameldowaniu wyruszyliśmy na piesze keszowanie na Starym Mieście i w okolicach. Przeszliśmy bardzo długą trasę zdobywając po drodze może nie największą liczbę skrzynek, ale na pewno w bardzo ładnych miejscach, których we Wrocławiu nie brakuje. Dwóch skrzynek nie byliśmy w stanie zapisać jako znalezionych ze względu na ogromną ilość osób postronnych w miejscach ich ukrycia.

Po powrocie był już wczesny wieczór. Po krótkiej przerwie w hotelu na odświeżenie i odpoczynek wyruszyliśmy dalej, w okolice Hali Stulecia, w pobliżu której działają od kilku lat piękne fontanny. Znajduje się tam bardzo ciekawa, zarówno pod względem formy jak i treści, seria skrzynek z bonusem, która zmusza do obejścia całego terenu wokół. Wielkie podziękowania za okoliczne kesze dla SpiderPL, lupi88 oraz Renia_Team. Niestety tego dnia nie udało nam się znaleźć wszystkich. Było już ciemno. Mieliśmy jeszcze niedzielę, zdecydowaliśmy, że tu wrócimy.

Późniejszy wieczór spędziliśmy na pozakeszowym eksplorowaniu miasta, ale nie trwało ono długo ze względu na zmęczenie materiału całodziennymi wysokimi obrotami.

Na szlak wróciliśmy następnego dnia po zjedzeniu dobrego śniadania i wymeldowaniu się z hotelu. Na początek postanowiliśmy wyruszyć poza centrum Wrocławia w kierunku budowanego właśnie stadionu, który będzie gościł mecze Euro 2012. Stadion można obejrzeć w całej okazałości z małego tarasu na dachu biur budowy. Wracając w stronę centrum, trochę okrężną drogą, podjęliśmy się wyzwania multikeszowego w okolicach Kozanowa. Przystań wodna. Znowu autorstwa SpiderPL. Świetny multak!

Z Kozanowa pojechaliśmy prosto pod Halę Stulecia, żeby dokończyć okoliczną serię przy dziennym świetle, zjeść obiad i odpocząć na świeżym powietrzu. Teren ten przyciąga mnóstwo ludzi w wolne dni i wbrew pozorom okazało się, że brak dziennego światła w wielu sytuacjach może pomóc, ale udało nam się dokończyć serię. Zjeść i odpocząć też 🙂

Ok. 17 musieliśmy skierować już niestety działania w stronę powrotu do Warszawy.

Weekend nie był najbardziej udanym pod względem liczby znalezionych geocache’ów, (chociaż liczba osiemnastu keszy jest nadal bardzo ok) ale był niezwykle przyjemny i brak odnalezienia wielu skrzynek będzie doskonałym pretekstem do powrotu.

Dodaj komentarz