Moje sposoby na poszukiwania

„Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej.” – to cytat z jednego z moich ulubionych pisarzy, Oscara Wilde’a.

Geocaching kusi, oj kusi. Tym, że skrzynki są w fajnym miejscu, tym, że człowiek się trochę musi nagłowić, tym, że się można poruszać na świeżym powietrzu. Uleganie tej pokusie sprawia mi wielką przyjemność. Żeby jednak do tej przyjemności doszło musiałem znaleźć odpowiadający mi sposób na poszukiwania. Jest www.geocaching.com z mapami i wszystkimi niezbędnymi informacjami. Ale z komputerem głupio i niewygodnie iść w teren. Znane mi sposoby na poszukiwanie skrzynek to:

1. Smartfon (w moim przypadku Sony Ericsson Xperia X10) z oficjalną aplikacją firmy Groundspeak (aplikacja płatna):

– z dostępem do internetu w Polsce lub

– z załadowanym Pocket Query zagranicą.

Aplikacje na inne platformy zostały wyszczególnione TUTAJ. Sam testowałem C:GEO i daje radę, reszty nie znam.

Plusem takiego rozwiązania jest to, że ze smartfona korzystam również jako telefonu z mnogością funkcji wszelakich, więc nie muszę nosić innego urządzenia i mogę zdecydować się na keszowanie praktycznie w każdej chwili. Mogę też na miejscu pomóc sobie w rozwiązywaniu skrzynek quizowych, jeśli nie udało mi się zrobić tego w domu. Niestety, smartfony to nie demony żywotności baterii, przez co poszukiwania mogą trwać krócej. Jeśli chcemy zatem wybrać się na dłuższą wycieczkę poszukiwawczą, warto zainwestować w dodatkową baterię, ja korzystam z baterii zewnętrznej, pozwalającej na keszowanie przez cały dzień, firmy Just Mobile. Jest takich akcesoriów na rynku całe mnóstwo. Na szczęście mój model smartfona wyposażony jest w bardzo dokładny odbiornik GPS, ale wiem, że bywa różnie, warto sprawdzić przed zakupem albo zapytać na forum.

2. Urządzenie GPS z opcją geocachingu z wgranymi skrzynkami – raz keszowałem w ten sposób i jest to świetne rozwiązanie, chociaż sam sprzęt potrafi niemało kosztować przy możliwościach ograniczonych tylko do bycia nawigacją. Poza tym nie ma możliwości podglądu skrzynek w trybie rzeczywistym, czyli widzimy to co wgraliśmy przez kabel z komputera. Ogromnym plusem jest natomiast żywotność baterii, która w przypadku tych urządzeń kilkukrotnie bije na głowę smartfony. Takie urządzenia produkowane są przez kilka firm, nie wszystkie jednak posiadają, przynajmniej w tej chwili, możliwość wgrania map Polski (np. Magellan). Zdarza się też, że ludzie keszują przy pomocy nawigacji samochodowych po odpowiedniej modyfikacji. Wystarczy chcieć 🙂

3. Tryb GPS-free, czyli bez jakichkolwiek urządzeń. Oznaczona mapa, opisy skrzynek na papierze i w teren. Raz próbowałem i nie jest to mój ulubiony sposób ze względu na większe przygotowania i mniejszą wygodę i elastyczność tego rozwiązania, ale wiem, że ma on swoich zwolenników. Miałem okazję spotkać osobiście takowych przy TYM KESZU. Przemiłe małżeństwo emerytowanych geodetów w wieku ok. 80 lat z Warszawy. Geocachingiem zainteresowały ich wnuczęta, które były bardzo zapalone do tej zabawy. Wnuczęta odpuściły kontynuowanie, dziadkowe bawią się już któryś rok. Znaleźli w ten sposób już ponad 500 skrzynek. Mapa w rękach, zaznaczone z wielką precyzją skrzynki, opisy w notesie. Wielki szacun!

Dla każdego coś odpowiedniego.

A Wy z którego sposobu korzystacie i dlaczego?

Dodaj komentarz